Mucet z Gronostaja. Część II.


   Jeżeli spojrzymy wstecz na jego kadencję, w rzeczywistości, w ciągu ostatnich lat nie uczynił żadnego kroku w kierunku dobra tysiącletniej Tradycji Kościoła, mimo, że poprzez naiwność, prawdziwą lub pozorną, niezdarną lub obłudną, pewni biskupi tradycjonalistyczni widzą w nim kogoś, kto działa dobrze dla Tradycji: "Przez chwilę myślałem... że Benedykt XVI uczyni jako papież jakiś ostatni gest względem nas... trzeba podkreślić, postąpił odważnie, bo spotkał się ze sprzeciwem". (Panorama Católico 15/2/2013).

Kilka znaczących wydarzeń z ostatnich lat:
  • Od swojej elekcji był prezentowany przez światową prasę jako "pancerny papież", papieski czołg stawiający czoła linii bardziej liberalnej, niże ta prezentowana przez Kościół.
  • Podczas celebrowanej przez niego "mszy" pogrzebowej Jana Pawła II, jako pierwszemu komunii udzielił bratu Roger'owi, do ręki, protestantowi, nie katolikowi, głowie francuskiej protestanckiej społeczności z Taize, jednemu z mentorów podczas Vaticanum II,  ds. nowej mszy.
  • Potwierdzenie poprzez swój podpis oraz promulgowanie herezji głoszonej przez Kongregację Nauki Wiary (kardynał Levada, lipiec 2007, strona 3), według której Kościół w pełni "trwa" w Kościele Katolickim, podczas gdy inne wyznania niekatolickie (anglikanie, luteranie, prawosławni...) są częścią  Kościoła, choć nie w pełni.
  • Nowa msza jest zwyczajnym rytem liturgii katolickiej, świętym i czcigodnym... Tradycyjna Msza jest tylko rytem nadzwyczajnym (Motu proprio Summorum Pontificum).
  • Powtórzenie okropnego zgromadzenia w Asyżu (VIS, 28/10/2011).
  • Łagodna prezentacja Juliana Apostaty, mordercy męczenników, w jego pierwszej encyklice o miłości.
  • Negowanie Czyśćca.
  • Prezerwatywa jest "zasadą moralności" dla tych, którzy nie chcą by inni zachorowali,  mimo, że zabija to w nich Łaskę (VIS, 22/11/2010). Jest to taka sytuacja jak strzelanie sterylnymi pociskami po to, żeby nie było ryzyka infekcji.
  • Beatyfikacja Jana Pawła II.
  • Jego modlitwy w meczetach i synagogach.
  • Skandaliczne oświadczenie watykańskiego biura prasowego z 22 stycznia 2013 roku, o Nowym Kodeksie Kanonicznym, który zapewnia " możliwość przyjmowanie sakramentów Kościoła Katolickiego, pod pewnymi warunkami, przez chrześcijan niekatolików (kanon 844 Nowego Kodeksu, VIS, 22/01/13).
  • Jego prawdziwe podejście do biskupów, księży i wiernych tradycjonalistycznych: "Musimy zadbać o zminimalizowanie tych ruchów. Niewątpliwie reprezentują sekciarski zapał, który jest antytezą katolickości. Nie możemy opierać się w dostatecznie mocny sposób" ((Joseph Ratzinger, Priciples of Catholic Theology, Ignatius Press, 1987, s. 389-90).
  • Zniesienie nieistniejących ekskomunik biskupów Bractwa Świętego Piusa X, zachowując te biskupa Lefebvre i biskupa De Castro Mayer.
  • Kontynuował rozmowy, działania, spotkania mające na celu "przyjęcie" na nowo do wspólnocie Kościoła, tych, którzy jej nigdy nie opuścili, ale chcieli wrócić do ojczyzny, której nigdy nie opuścili w prawdziwym dialogu głuchych: "Dadzą to co mam,  wybaczą to, czego nie zrobiłem, usuną to, co mnie nie przygniata i w ten sposób będziemy razem, będąc różni i wierząc inaczej."
   Te rozmowy, martwe przed narodzeniem, były próbą  połknięcia tradycjonalistów, przynajmniej części z nich. Daremne od początku, gdyż Watykański II jest niepokonywalną barierą, której nie chce usunąć ani Rzym, ani Benedykt XVI, co stało się widoczne poprzez konieczne rozbicie, które dotknęło Tradycję tam, gdzie spójność ustępuje wobec uczucia, a Wiara wobec znaku aprobaty.

   W rzeczy samej, pontyfikat ustępującego Benedykta XVI był cichym huraganem, trzęsieniem ziemi, które zdewastowało katolików.

   Jego jedynym tradycyjnym widzialnym gestem było ubranie czerwonego mucetu z gronostaja "ponieważ było zimno".

   Nie postrzegamy tego, jako swobodnego siania na polu. Bardziej jako efekt zimnego wyrachowania w wykonywaniu swoich postanowień.

   On nie jest ofiarą. Jest raczej oprawcą.

   Co gorsze, rzekoma abdykacja przekształci się we wzór pokory, stanie się preludium do późniejszej beatyfikacji.

   Ma miejsce coś, co się nigdy nie wydarzyło. Abdykuje i na miejsce dalszego życia wybiera klauzurowy konwent. W tym samym, niewielkim Watykanie.

   To bliskie odosobnienie sprawia, że diamentowy monolit papieskiego autorytetu zostaje podzielony na dwie części, podlegające doczesności, która przez wieki nie mogła poruszyć najmniejszego palca Papieża ("Ogłaszając własną śmiertelność, papież rzymski ogłasza urbi et orbi, którym, kończąc swoją misję i swoją wtajemniczoną rolę, rozpuszcza papiestwo w jego antycznej formie, zostawiając pole do lepszych działań nowego pontyfikatu, nowego kościoła i nowych kapłanów, które on sam ustanowił kanonicznie, przed wydaniem ostatniego oddechu." ksiądz apostata Roca, Glorioso centenario ss. 457 i 469). Jeden z ostatnich bastionów staje się podmiotem podlegającym niepewnym decyzjom o abdykacji i naciskom. Nie jest już monarchią dożywotnią, wieczystą i mocną. Jezus Chrystus nie powiedział: "Ty jesteś Piotr, dopóki chcesz" Powiedział po prostu: "Ty jesteś Piotr".

   Gdy papież był koronowany Papieską Tiarą, przed samą koronacją, Kardynał Diakon kierował do nowo wybranego papieża następujące słowa:

   “Accipe Tiaram tribus coronis ornatam, et scias te ese Patrem principum et regum, Rectorem orbis, et in terra Vicarium Salvatoris Nostri Jesu Christi, cui est honor et gloria in saecula saeculorum. Amen”

   "Przyjmij  tiarę ozdobioną trzema koronami i pamiętaj, że jesteś ojcem książąt i królestw, przewodnikiem całego świata, a na ziemi Wikariuszem naszego Zbawiciela, któremu niech będzie cześć i chwała na wieki wieków. Amen”

   Ojcem książąt i królestw.  Nie po to, by gratulować prezydentom aborcjonistom lub zwolennikom małżeństw homoseksualnych (np. prezydent USA)

   Kierownikiem świata. Nie po to, by cieszyć się z "istniejącej i owocnej współpracy" z Komunistyczną Partią Wietnamu (VIS, 22/01/13) przyjmując Sekretarza Generalnego Komunistycznej Partii Wietnamu.
   
   Wikariuszem Zbawiciela. Nie po to, żeby modlić się z tymi, którzy odrzucają Go jako Zbawiciela (ostatnie spotkanie w Asyżu).

   Znajdujemy się w obecności ludzi pozbawionych Wiary nadprzyrodzonej, ludzi, którzy przyjmują tylko to, co zostało zaakceptowane przez rozum. Okazywanie ogromnej pychy wobec Boga, dogmatów Wiary i tego co jest im przeciwne, jest dowodem ich diaboliczności.

   Uległość nie jest odpowiednia, gdyż przyczynia się do zaniku tego, co pozostało katolickie. To czego nie udało się osiągnąć uśmiechem, spróbują osiągnąć pięścią.

   Walka o Wiarę nie jest walką czysto ludzką. W tej walce nie jest nieobecny ani Bóg, ani Niebo, ani Łaska. Jest walką ludzką dla wrogów Boga, którzy nie posiadają ani Boga, ani Nieba, ani Łaski. Jest walką, która zakończy się w taki sposób, w jaki Bóg chce aby się zakończyła, nie w taki sposób, w jaki oni tego pragną. To co dzieje się pośrodku jest nie mniej anegdotyczne, tymczasowe i przemijające.
 
   Bóg zawsze będzie trzymał Swój Krzyż przed oczami ludzi, aż przyjdzie na zawsze zamknąć czas.

Niech was Bóg błogosławi.

+ biskup Andreas Morello